Doskonale znam to z własnego doświadczenia. Jestem osobą, która musi się nakręcić na pewien projekt, aby go zacząć robić, aby dobrze go zrobić i jeszcze skończyć! A to już jest wyzwanie.
Zastanawiałam się, gdzie tak naprawdę najczęściej patrzę, aby tam szukać pomocy. I doszłam do wniosku, że takim miejscem jest pulpit. I co? A to, że zrobiłam sobie taką tapetę, na której zawarłam wszystko to, co daje mi kopa do działania i myślenia. A jeśli jeszcze coś braknie do tego zestawu, to mam zapisaną ją w pliku .psd i zawsze coś tam można dokleić.
Rozpoczęłam również realizację bardzo ciekawego projektu, jakim jest mój własny Grymuar Grafika. Czyli zeszyt, w którym chcę i będę notowała wszelkiej ciekawostki graficzne, moje spostrzeżenia, notatki. Co nieco przeniosę na bloga, a przynajmniej będę się starać. Kto wie, może niektórym osobom się przyda. Mam przynajmniej taką nadzieję.
Październik za pasem, już niedługo wracam na uczelnię, muszę tylko domknąć ostatni projekt i będzie bardzo dobrze :)
Inna sprawa, że cały czas coś zmieniam na blogu, coś dodaję, coś wywalam. Po prawej stronie przycisk z fenixem jest do notki O Autorce, wrzuciłam tam też odnośnik do konta na LubimyCzytać. Zapraszam. Ostatnio w końcu dorwałam się do Wojny w Blasku Dnia Petera V. Bretta, trzeciego tomu mojej ukochanej serii i muszę przyznać, że świetnie mi się to czyta. I śmieję się na głos, że nawet Mój Luby myśli, że to z niego. Następna w kolejce będzie książka Atlas chmur. Już się doczekać nie mogę!
Wow, pomysł z tym pulpitem naprawdę dobry! :D
OdpowiedzUsuńMotywacja to nie wszystko.
OdpowiedzUsuńhttp://www.rozwojowiec.pl/2096/graal-rozwoju-osobistego/
Ja prowadzę zeszyt z cytatami i tekstami piosenek, które mnie dotykają, znaczy no siedzą we mnie, o. A tapeta świetna! <3
OdpowiedzUsuńRacja, ja też najczęściej patrzę na ekran laptopa i komórki. Więc na laptopie mam Nirvanę, aby nie zapomnieć, kto tu rządzi (jakbym mogł!) i zmotywować do ćwiczeń na gitarze, a na komórce swojego aniołka z lutnią, chyba po to, aby nie zapomnieć o blogu, a może poprawić sobie charakter? Stać się aniołkiem? Eee...
OdpowiedzUsuńNajgłupiej to poplakać sie przy czytaniu książki na szkolnym korytarzu, gdy cały biol-chem gapi się na mnie i dochodzi do dziwnych wniosków dotyczących humanistów.
czołem
Stać się aniołkiem, serio? O matulu, ja zawsze chciałam być mutantką, mieć szkielet z adamantium i śliczne szpony a'la Wolverine. Ewentualnie moce Fenixa, też nie pogardzę. O tak, ja to dopiero mam zryty beret :D Do tej pory mam słabość do wszelkich filmów i książek fantasy, S.F. a trzy części X-menów znam niemalże na pamięć, nie licząc Genezy z Rosomakiem moim ukochanym!
UsuńNie zdarzyło mi się popłakać przy książce przy ludziach. Jak ryczeć to tylko w zaciszu pokoju, bez świadków, żeby nie wyśmiali!
Ze sztuka jest tak, nie trzeba mieć po prostu Wene, bez niej trudno tworzyć wręcz nie można tworzyć prawdziwej sztuki. Uwielbiam Cię za Feniksa, mnie ta mityczna postać cały czas inspiruje i pomaga się odrodzić gdy jestem w dołku ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł :D Nie tylko dla grafików, ale chyba dla wszystkich, którzy chcą się rozwijać :D
OdpowiedzUsuń