Jestem po mojej pierwszej nocce i tuż przed następną, ale mimo to natchnęło mnie na rysowanie i skomponowanie notki w związku z wyzwaniem nr 1. Jak pamiętacie zadałam zadanie narysowania swojej własnej postaci, tzw. fursony, kogoś, kto doskonale oddaje was, może jest pewną wizytówką w sieci, a może jest postacią z opowiadania.
Jeśli chodzi o mnie, od podstawówki napisałam wiele opowiadań, dłuższych i krótszych, głównie opierających się na światach już wymyślonych. Co za tym idzie mam naprawdę wiele postaci, które każda w jakimś stopniu oddają kawałek mnie. Dzisiaj pokażę wam pierwszą taką postać - Karinę.
Jej imię wzięło się stąd, że na drugie mam Karina i jest to moje niedoszłe imię pierwsze (jedynie ksiądz i jego poglądy przeszkodziły w nadaniu mi go). Na przestrzeni lat Karina miała 12, 14, 16 lat. Zależało to od tego, w którym momencie akurat wracałam do tej postaci. Z wyglądu też niesamowicie się zmieniała, od włosów błękitnych po czarne, od niebieskiego uniformu z błękitnym fenixem po czarno - czerwony.
Skąd uniformy, skąd fenix? Otóż jako dzieciak moją ulubioną bają byli X-meni, wszelkiej maści. Filmów do tej pory jestem wielką fanką. I tak w tym niezwykłym świecie mutantów umieściłam Karinę, córkę Logana vel. Wolverine'a, tak jak X-24 wyhodowaną z probówki. Jej moce to głównie moc fenixa, który na początku po prostu był, a dopiero przy którymś tam poprawianiu całości wniknął do jej ciała myśląc, że zapanuje nad nią. Jak zapewne zorientowani już wiedzą, wzorowałam się na postaci Jean Grey, która po przeleceniu przez Słońce zdobyła moce Phoenixa. Tak w ogóle to muszę sobie odświeżyć kreskówkową trylogią Czarnego Fenixa! Skąd niebieskie włosy? Gdyż w tamtym czasie to niebieski był moim ulubionym kolorem, z czasem zmienił się na czarny. Jedno zostało - Phoenix, co mogliście obserwować w poprzedniej notce.
Opowiadanie jak to przykładna dziewczynka w wieku nastoletnim publikowałam na Onecie. I nawet miało poczytalność. Z czasem wiele się w nim zmieniło, odbiegłam od X-menów, ale zanudzać was tym nie zamierzam. Karina jest takim moim alter ego, silną, zwinną, szczupłą, o mocnym charakterze, walczącą ze złem i ratującą świat.
Muszę powiedzieć, że ucząc się malować, rysować bazowałam właśnie na niej. Na potęgę malowałam swoje postaci. Do tej pory zostało mi potężne pudło, które od czasu do czasu uzupełniam, i zeszyt A4, w którym rysowałam i wklejałam stare rysunki. I to z niego sfotografowałam moją zmieniającą się postać.
Na końcu dodatkowo rysunek teraźniejszy. No deczko mnie poniosła fantazja :D
Mały dowód: klik.
Co prawda nie brałam udziału w rundzie 3, ale czwarta trwa!
Wyzwanie nr 3:
Na pewno posiadacie w domu wiele zbędnych gazet kolorowych. Ich wielkie nagłówki przyciągają nasz wzrok. I właśnie one będą nam potrzebne do... utworzenia jakiegoś zdania, aforyzmu, życzeń, co tylko przyjdzie wam do głowy. Za pomocą pojedynczych literek, może wyrazów i kleju tworzymy taki kolaż.
Za każdym razem jak widzę twoje prace to cholernie zazdroszczę ci takich umiejętności :D
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiałam X-Menów, w mniejszym lekko stopniu zostało mi do dziś :D Na rysunkach widać, jak zmieniła się Twoja postać, super :D Zdjęcie bajeranckie, smerfuś jak się patrzy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Oj widać, że opierałaś się na X-Menach, których zresztą uwielbiałam swego czasu. Śliczne obrazki, mogłabyś spokojnie robić okładki do książek. Kiedy ja już wydam swoją, to będziesz pierwszą osobą, którą o taką okładkę poproszę, ok :) Karina z niebieskimi włosami wygląda świetnie, nie wyobrażam ją sobie z czarnymi :) ewentualnie rude :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Twój komentarz u mnie:
Dokładnie o to chodzi. Dlatego trzeba zrobić coś, żeby to naprawić. Żeby ludzie przestali być dojnymi krowami, żeby nie wybierać mniejszego zła.
Angorę czytam, fakt, jest antytuskowa, ale w dzisiejszych czasach to chyba całkowicie normalne. Też popierałam Tuska, tzn jeszcze nie miałam możliwości głosowania, ale byłam zdecydowanie za nim. Potem przez chwile myślał, że utrzyma władzę dzięki ciągłym kontrowersyjnym decyzjom, ale tak się nie da i zniknął.
PS: Dodaję do linków :)
hehe świetny post :) aa rysunki obiecujące :) zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńsuper pomysł! a Karina super babka :D fursona, naprawdę fajna opcja.
OdpowiedzUsuńa wyzwanie 3 niczego sobie, ale nie mam żadnych gazet xD poszukam zastępczych materiałów i może się zabawię :D
;) staram się oddzielać studia od bloga, a przynajmniej ograniczać się do minimum ;) domyślam się że połowa to by zasnęła jak bym coś podobnego napisała ;)) a na obrazy czekam ;) jestem wzrokowcem, więc uwielbiam grafikę czy inne rodzaj sztuki jak pomniki czy rzeźby.
OdpowiedzUsuńJa zawsze zazdrościłam osobom które miały talenty do rysowanie, dużo można się nauczyć, jednak trzeba mieć do tego talent, moje pracę zawsze wyglądały jak karykatury ;)))
OdpowiedzUsuńno proszę, moja imienniczka:D
OdpowiedzUsuńJuż nią jestem, ale dziękuję za gratulacje :)
uuu to faktycznie trzeba współczuć.
takie akcje są najlepsze :D ale wybaczyła?
UsuńKarina z twarzy wygląda na cichą wodę, która brzegi rwie ;-)
OdpowiedzUsuńno właśnie, to była wina baby za kierownicą! :D półtorej godziny w plecy... oj będę, będę pisać do końca wakacji o wakacjach, odjazd! :D
OdpowiedzUsuńMnie również to przeraża. To samo jest z wszystkimi politykami. Programy polityczne czasami są naprawdę zachęcające, dopiero kiedy politycy dostaną się do przysłowiowego koryta, pokazują swoje prawdziwe oblicze - brzmi jak w tanim kryminale, ale tak niestety jest! Rzeczywiście "inrzyniery" całkowicie nie opanowali praktyki na studiach, które de facto od tego właśnie powinny być. Przecież studia i szkoły w ogóle mają na celu przystosowanie nas do przyszłego życia, a tak naprawdę jest zupełnie inaczej. Coś trzeba z tym zrobić! Tylko co?
OdpowiedzUsuńPS: Ja chcę być aktorką, a na razie planuję prawo.. cóż.. mam inną drogę, wszyscy mówią, że źle robię, że jeszcze nie poszłam na prawko i idę na UW. Jednakże ja znalazłam własną drogę, którą mam zamiar kroczyć, a wiesz, tłumaczyć się nikomu nie muszę.
[wykrzyknikami-pisane]
Oczywiście, że się nie poddam. Tak, niewielu autorów pisze mądre tekstu, które skłaniają do chwili refleksji. Muzyka ma potężną moc, może pomóc, ukołysać do snu, dać siłę na kolejny dzień, towarzyszyć nam w smutku.. ale sprowadza się ją ostatnio do chamstwa zwykłego.
UsuńNiewyspadnie... skąd ja to znam ;)
Niestety nie miałam okazji posłuchać. Ja mam tak z zespołem LemON, każda piosenka trafia zdecydowanie w mój gust. Co jedna to lepsza. Niesamowite, że mimo tego całego chaosu są jeszcze zespoły, które tworzą ambitną muzykę, nie bojąc się wystawienia przez potencjalnych słuchaczy.
UsuńPiękne rysunki, zawsze się zachwycam, gdy ktoś potrafi rysować, bo ja nawet ołówka w ręce nie umiem trzymać :D
OdpowiedzUsuńZdjęcie rewelacyjne!
;) nie zazdroszczę tym co we wrześniu zaczynają ;) również wolę upały niż mrozy, chociaż do niskich temperatur też jestem przyzwyczajona i nie panikuje jak jest -20 stopni i trzeba iść pieszą 2 km ;)
OdpowiedzUsuń