Humaniści, ścisłowcy... i artyści!

niedziela, 29 września 2013

Cześć, stwierdziłam, że zanim nadejdzie upragniony przeze mnie 1 października, warto byłoby naskrobać jakiś post. Długo szukałam tematu, w międzyczasie nadrobiłam kilka kolejnych komentarzy, kilkanaście kolejnych notek, kilka kolejnych blogów. I temat tak jakoś wpadł sam. Dodatkowo może uda mi się wspomnieć o kilku zmianach, najważniejsza to przeprowadzka z powrotem do mieszkanka studenckiego (oł jeee!), mała zmiana myślenia i co mi tak jeszcze do głowy przyjdzie.

Październik chciałabym poświęcić przede wszystkim akcji "... w obiektywie" organizowanym przez Kaa. Na pewno nie będzie tak, że codziennie będę wstawiała nową notkę, bo by po pierwsze, chyba mnie trafiło, po drugie, was by trafiło, bo bloggerskie sumienie nakazuje skomentować, więc będę się skłaniała raczej do tygodniowych podsumowań, ewentualnie dwa razy w tygodniu. Jak to wyjdzie w praktyce, zobaczymy. Jednego jestem pewna, zdjęcia codziennie robić tak czy siak będę, bez specjalnego zmuszania się, co doskonale udowadnia mi folder "Cosikowe" (nie zastanawiajmy się nad etymologią jego nazwy, proszę), gdzie mam znakomicie udokumentowany I rok nauki.

Wracam jednak do tematu, który chciałam poruszyć w tym poście. Komentując jeden z postów Masked, w którym opowiada o pewnym podziale ludzi na humanistów i ścisłowców, kolejny raz dotarło do mnie, że nie kwalifikuję się pod żaden z tych kierunków. Wniosek jasny - podludź. A ja mówię nie, artista :D Spotkałam się ze stwierdzeniem, że artysta to tak naprawdę humanista, choć o sobie nigdy bym tak nie powiedziała. To, że lubię czytać książki, potrafię sklecić kilka sensownych zdań nie oznacza od razu, że powinnam pójść na "książkowe" kierunki (takie, które zajmują się prozą, liryką, wielkimi mistrzami polskimi i zagranicznymi ze swoimi wspaniałymi dziełami), dziennikarstwo lub jeszcze coś w ten deseń.
Spoglądając na dzisiejsze szkolnictwo, a skupię się tutaj na liceum, podstawa programowa nie zakłada nauki przedmiotów artystycznych. Są przedmioty ścisłe (matematyka, fizyka, chemia, biologia) oraz humanistyczne (polski, WOS, inne języki, historia). No tak, są licea plastyczne. Osoba kończąca gimnazjum od razu musi się ukierunkować - humanista - ścisłowiec czy może bardziej artysta. Z jednej strony to jest dobre, ponieważ spotykam wiele osób, które narzekają na swoje umiejętności manualne i zapewne szkoła średnia byłaby dla nich koszmarem z przedmiotami typu plastyka, technika. Z drugiej, takie stworzonko jak ja niestety nie mogło kształcić się powolutku w kierunku, który by je zajmował.
Z czego to wynika? Z dziwnej mentalności rodziców i wcale tutaj nie przesadzam. Gdy w gimnazjum wyraziłam chęć pójścia do liceum plastycznego spotkałam się ze zdziwionymi spojrzeniami, następnie przeszło to w fazę pt. "dobrze się czujesz? opowiadasz głupoty". Dalej było lekkie zdenerwowanie "i co Ty po tym będziesz miała?!", aż w końcu osoba, lat 16, poddaje się, coś w tym musi być racji, dobrze, pójdę do liceum ogólnokształcącego. W taki prosty sposób zamknęłam swój umysł, na trzy lata, na sztukę, plastykę. Nie zrezygnowałam jednak z rysowania, malowania, tworzenia grafiki w programach do tego służących, jednak na pierwszym miejscu musiałam stawiać przedmioty typu biologia, matematyka, chemia.
Aż w końcu w II klasie zrobiono nam testy zawodowe. Polegały one na zaznaczeniu prawidłowych odpowiedzi przy naprawdę sporej ilości pytań. Dłuższy czas minął zanim dostaliśmy wyniki. I wtedy wrócił do mnie temat z gimnazjum, ponieważ moje aspiracje pokrywały się z preferencjami zawodowymi (u nikogo chyba coś takiego nie wyszło, z reguły jedną rzeczą się różniły pomiędzy sobą), a wyszło artystyczno-przedsiębiorczy! Tak nawiasem mówiąc, to artystyczny też nikomu nie wyszło. Ale już wtedy powiedziałam sobie "Koniec! Choćby mi mieli kłody pod nogi rzucać, idę na studia artystyczne!". Uwierzcie mi, łatwo naprawdę nie było. Moi rodzice wmawiali sobie "Co zrobiliśmy źle, że ona nie chce iść na politechnikę? Albo na Akademię Górniczo-Hutniczą? Albo na jakieś inne normalne (!) studia?!". 
Do tej pory spotykam się z podśmiechiwaniem "a co Ty po tym chcesz robić?". Tłumaczę cierpliwie, że wszystko! Spójrz dookoła! Wszystko co Cię otacza zostało przez kogoś zaprojektowane, nakreślone, wyrysowane. Od reklamy w telewizji. Książki, którą czytasz. Ktoś złożył i przygotował do druku głupi program telewizyjny, który po tygodniu trafia do kosza. Ktoś zaprojektował obwolutę na słoik z dżemem. Meble z kuchni czy pokoju też nie wzięły się z niczego! Wtedy pojawia się konsternacja i pewne zadziwienie. Bo tak naprawdę nikt na takie detale nie zwraca uwagi. A ja tak!
Dopięłam swego, jestem z tego powodu dumna, studia są dla mnie największą przygodą życia i nawet, kiedy czasem psioczę na pewne zajęcia, to jednak nie zamieniłabym ich na wkuwanie regułek, wielkie słupki i obliczenia itd. Zawsze powtarzam, że najważniejsze to robić w życiu to, co się lubi. Nawet jeśli cały świat jest przeciwko Tobie!

Obok publikuję takie podsumowanie testów zawodowych, które odnosiły się do profilu artystyczno-przedsiębiorczego. Ale może kilka osób będzie ciekawych jak to wyglądało w całości, dlatego poniżej zdjęcia wyników tego testu. Każdy dopasowuje do siebie.
 




8 komentarzy:

  1. Top ja trzymam kciuki za Ciebie i dołącz się, chętnie zobaczę Twoje zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja czekam na to podsumowanie.
      Najważniejszy jest gest i pamięć, a reszta to tylko dodatek :)

      Usuń
  2. Kiedyś robiłam sobie taki test i mi się też pokrywał z moimi planami zawodowymi, co niesamowicie mnie cieszy :) Zawsze jakaś dodatkowa motywacja i miłe uczucie.
    Artyści też bardziej kojarzą mi się z humanistami, ale jak sama napisałam w swoim poście nie każdą osobę da się przydzielić w tego typu widełki i ty może po prostu jesteś jedną z nich :)
    No i mnie bardzo cieszy brak plastyki, muzyki czy techniki w szkole średniej, bo była to istna katorga dla kogoś takiego jak ja (czyt. z totalnym brakiem zdolności w tych kierunkach).

    OdpowiedzUsuń
  3. o nie, ja z kolei zdecydowanie wolę piwo od latte :D ale kiedyś alkohol w ogóle mi nie smakował... najważniejsze, żeby zachować umiar i nie skończyć jak Polak na ławce z siatką z Lidla :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Najważniejsze, żebyś robiła to, co lubisz, nie ma sensu męczyć się. A nie tak dawno każdy dziwił się jak dziewczyna szła na politechnikę, a teraz to wysyłają, ale pozmieniało się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaszło nieporozumienie. Dziękuję, że zgłosiłaś swojego bloga do katalogu. Niestety muszę odrzucić twoje podanie. Do naszego spisu przynależą TYLKO blogi o tematyce ściśle związanej z grafiką komputerową

    Pozdrawiam,
    główna administrator

    http://katalog-grafikow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. A właśnie od detali wszystko zależy ... czy dana rzecz będzie miała w sobie to "coś". Poza tym pomysł z "Miesiąc w obiektywie" fajna i ciekawa sprawa:)

    OdpowiedzUsuń
  7. powiem Ci, że artystyczno-przedsiębiorczy brzmi zacnie. naprawdę. ja siebie określam jako artysta-naukowiec, w rzeczywistości nie jestem żadnym z nich, ale to brzmi super :D rysuję lepiej niż kumple naukowcy i liczę 100x lepiej niż koleżanki artystki, wiec się cieszę! :D

    OdpowiedzUsuń