Śląskie Targi Książki w Katowicach

środa, 11 listopada 2015

Jak pewnie wiecie, bądź nie wiecie, zaliczam się do gatunku człowieka - pochłaniacza książek. Inna nazwa - mól książkowy. W moim przypadku do kwadratu. A gdzie takie mole czują się najlepiej? Pod kocykiem i z dobrą książką na kolanach. W bibliotece. W księgarniach i antykwariatach. A raz na jakiś czas nie mogą sobie podarować Targów Książki. Właśnie!

Nie mogłam się zjawić na krakowskich targach książki, ale odbiłam to sobie będąc na Śląskich Targach Książki, które odbyły się w katowickim Centrum Konferencyjnym. Jaki był plan? Przyjść, zobaczyć, powąchać (wąchanie książek, kto nie lubi), może nawet nabyć jakiś tomik, ewentualnie pięć. Ale tu musiałabym rozważyć, czy jestem w stanie przez tydzień wytrzymać o wodzie i powietrzu.
[http://www.slaskczyta.pl]
Wszelkie poprzednie edycje targów odbywały się w Spodku, ale po zmianie organizatora i powstaniu Strefy Kultury, wydarzenie przeniosło się do Międzynarodowego Centrum Konferencyjnego. Moim zdaniem na plus. Brak trybun, które tworzyły dziwną przestrzeń wokół stoisk zawsze wywoływały u mnie dyskomfort. Tutaj dostaliśmy cztery pionowe ściany, które spowodowały u mnie wrażenie bardziej przyjaznego, przytulnego miejsca. Ale najważniejsze były stoiska, a raczej ich duża ilość, a na każdym stoisku setki książek. I od razu poczułam się jak w raju.
[http://www.slaskczyta.pl]

Przede wszystkim chciałam podziękować (nieświadomemu) wydawnictwu Sine Qua Non, które rozdawało upominki dla każdego, kto widział ich post na Instagramie. I stąd właśnie torba, przywieszka "Czytam! Zachowaj ciszę" i masa innych upominków w środku. Łącznie z popitką!
Wracając jednak do samych książek, potrzebowałam aż 4 okrążeń po terenie targów, aby nabyć tę jedną jedyną, która musiała mi wystarczyć, choć miałam wielką ochotę dorzucić do niej 3 inne. Ale się powstrzymałam, ech. Za pierwszym razem, orientowałam się, gdzie jakie stoisko jest i co tam ciekawego mają. Podczas drugiego okrążenia poszukiwałam wzrokiem książek, które mnie interesują i już myślałam o cenach. Trzecie okrążenie było chwilą żeby się na coś zdecydować. Przy czwartym kupiłam Wielką magię Elizabeth Gilbert na stoisku Rebis. Zwyczajnie dzień wcześniej widziałam zachęcającą recenzję na LubimyCzytać i nawet kliknęłam "Chcę przeczytać". A jak ja mam przeczucie, że książką może być dobra, to na pewno będzie dobra.
Okrążenia okrążeniami, ale w przerwach można mnie było spotkać koło stoiska Antykwariatu Kocham Książki (ten artykuł zawiera lokowanie produktu). Czasem tam zaglądam, przydarzyło mi się nawet układać tamże książki, stąd sentyment do miejsca. I ludzi, których można spotkać wśród regałów i pogadać na wszelkie tematy, od książek, pracy, polityki, sytuacji na świecie, po pomysły na obiad i wiele innych. Jeśli przydarzy Wam się być w Katowicach, to zaglądnijcie na Stawową 3 (przy Galerii Katowickiej, daleko drałować nie trzeba), idźcie do Antykwariatu, potem na naleśniki do Naleśnikarni obok, a zaręczam Wam, że to będzie miłe popołudnie / ranek / wieczór.

Były Targi i po targach. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie jeszcze ciekawiej, jeszcze więcej stoisk, wydawnictw i książek.
Powinnam teraz napisać coś w stylu, że "a teraz wracam pod kocyk do książki", ale prawda jest taka, że wracam do projektu, jednego z wielu także nie ma lenienia się.

Ktoś był na Śląskich Targach Książki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz